Ferie (bynajmniej w moim przypadku) dobiegają końca. Oznacza to powrót do "niewłasnego" mieszkania, podróż pociągiem z masą niezadowolonych ludzi i ciężką walizkę. Eh! Trudno będzie, po tak długiej przerwie, powrócić do studenckiej rzeczywistości. Dzisiaj więc, ostatnia szansa na pyszne, leniwe śniadanie. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie uda mi się jakoś zorganizować równie wartościowe i smaczne poranne posiłki.
pęczak na waniliowym mleku sojowym z siemieniem lnianym, rodzynkami i masą orzechów!
A tak btw. wreszcie mam telefon, który robi w miarę wyglądające zdjęcia, więc wreszcie będę się tu pojawiać :).
słodki pęczak jest wspaniały! :)
OdpowiedzUsuńApetyczny, nigdy nie robiłam pęczaku na słodko! Zapisuje na liście śniadan do wykonania :-)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo i pozdrawiam :-)
Usuńja też jeszcze nigdy nie jadłam pęczaku na słodko - zdecydowanie do wypróbowania!
OdpowiedzUsuń"przynajmniej", nie "bynajmniej" - przepraszam, takie mam zboczenie. (; a pęczak uwielbiam, choć tak dawno go już nie jadłam!
OdpowiedzUsuńNigdy nie jadłam go na słodko, a w twojej wersji wygląda cudownie :)
OdpowiedzUsuńJeżeli mogę wiedzieć co studiujesz i co sądzisz o tym kierunku? :)